poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Szukając żandarma...

Do Saint Tropez przyjeżdża się przede wszystkim, żeby zobaczyć sławny komisariat, w którym pracowała niezapomniany "Żandarm z Saint Tropez". Nie mówię tutaj oczywiście o bogaczach, którzy przyjeżdżają tu w całkiem innym celu, ale o zwykłych, szarych turystach, takich jak ja. Bardzo łatwo do niego trafić - położony jest przy Place Blanqui, między Avenue General de Leclerc, a Avenue General de Gaulle, nad samym morzem i wygląda, jak makieta filmowa...



Co nas jednak niezmiernie zdziwiło, to absolutny brak jakichkolwiek pamiątek związanych ze sławnym, bądź co bądź, żandarmem. Jedynie w maleńkim kiosku naprzeciwko komisariatu można kupić różowe wino z nieudanym wizerunkiem żandarma, albo kubki (od biedy nadające się, więc kupiliśmy) brzydkie i pokraczne figurki, w żadnym stopniu go nie przypominające, a za to bardzo drogie, bo mają monopol na pamiątki...





W sezonie, nawet dosyć wcześnie rano, nie jest łatwo znaleźć lukę między turystami robiącymi sobie zdjęcia pod komisariatem, często z podstawionym żandarmem...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz