Gdy do niego przyjechaliśmy pogoda, jak zresztą widać na zdjęciach, nie była zbytnio zachęcająca, więc musieliśmy się spieszyć, żeby zdążyć przed burzą;)
Cały czas wisiały cieżkie, ołowiane chmury, ale zdołaliśmy dobiec do samochodu, gdy pierwsze ciężkie krople zaczęły spadać...
W pewnym momencie zerwał się taki wicher, że z kawą i lodami musieliśmy schronić się w środku przytulnej Gelaterii, a kelnerzy szybko składali parasole...
Ołowiane niebo nad lawendą - dojście do miasteczka - lampki zmierzchowe się zapaliły, chociaż był środek dnia...
A na tym zdjęciu Monteriggioni wygląda trochę jak Titanic;))
Widok z samochodu na Monteriggioni, już podczas ulewy |
Dla chętnych link do oficjalnej strony miasta:
http://www.comune.monteriggioni.si.it/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz