Zdaję sobie sprawę, i oczywiście wiem z doświadczenia;) że (jeżeli tylko jest taka możliwość) zawsze o wiele lepiej jest zwiedzać samochodem. Ale niekiedy, jak w moim przypadku ostatniego lata, było to niestety niemożliwe... Wobec tego trzeba poradzić sobie inaczej;) co lubię w równym stopniu:))
Aby "zwiedzić" Andorę należy wysiąść na stacji L'Hospitalet pres l'Andorre, jeszcze we Francji, i niestety poczekać na autobus, który nas dowiezie do najbliższego miasteczka po andorskiej stronie, czyli dość brzydkiego El Pas de la Casa.
Poniżej plan miasteczka (L'Hospitalet pres l'Andorre) - raczej trudno byłoby się w nim zgubić;) ale stanowi świetną bazę do zwiedzania Pirenejów.
 |
Dodaj napis |
 |
Powyżej dworzec kolejowy i autobusowy w L'Hospitalet pres l'Andorre.
|
Niestety, czekając na autobus, który pokonuje trasę 12 km do pierwszego andorskiego (wolnocłowego) miasteczka Es Pal de la Casa w mniej więcej 20 minut, a wyglądającego trochę jak makieta filmowa, ale o tym może w innym poście... można się poświęcić lekturze...
... lub te 15 - 20 minut poświęcić na przejście się po naprawdę ładnym miasteczku:)
Zaraz koło dworca znajduje się sklepik (nieliczny) i restauracja dla strudzonych wędrowców (dosyć droga i restauracja i sklepik) więc jeżeli możemy poczekać pół godziny to warto...
A powyżej... Uwaga... Werble;) RATUSZ! Urząd Gminy, czy miasteczka znajduje sie w takim uroczym domku...
Poniżej z kolei jeden z domków do wynajęcia dla turystów chcących pochodzić po pięknych Pirenejach...
Trafna nazwa - Barda d'Andorra, czyli Granica z Andorą, albo Ogrodzenia Andory:) ale nie wiem co to miało w rzeczywistości przedstawiać:)))
I na koniec uroczy mieszkaniec, czy raczej urocza mieszkanka;) L'Hospitalet pres l'Andorre, czyli śliczna, wygrzewająca się w popołudniowym słońcu jaszczureczka;)))
cdn;))